Zacznę od metafory. Wyobraź sobie, że masz zbudować wyjątkowy most: Most Zaufania. Jesteś tym, kto dysponuje młotkiem, gwoździami, deskami, sznurkami...

Refleksje po (nie)przespanej dobie
Chcę podzielić się z Wami refleksją po wczorajszych wydarzeniach – dobie po wyborach prezydenckich. Pomijając moje własne poczucie zagubienia – bo jak to możliwe, że świadomi ludzie rezygnują z elementarnych wartości, które leżą u podstaw oceny zachowań innych i dają mandat osobie o tak wątpliwej etyce – zaskoczyło mnie, jak silnie w chwilach traumy czy też żałoby człowiek szuka wsparcia u innych.
Gdy sam nie wymieniałem się opiniami z innymi, obserwowałem żonę, której telefon zdawał się rozgrzewać do czerwoności od nieustannych „rozmów terapeutycznych”. Po opanowaniu własnego szoku zaczęliśmy rozmawiać ze wszystkimi – bliskimi i dalszymi znajomymi, którzy dzwonili, pisali, aby wyrazić ogromne rozczarowanie, rozgoryczenie, poczucie znalezienia się w matni bez wyjścia, zagubienie, niekiedy nienawiść, smutek, złość czy żal. Z perspektywy terapeuty to byłby typowy dzień pracy, może z nadmiarem rozmów o żałobie.
Podchodząc jednak nieco poważniej: żyjemy w trudnych czasach. Tuż za naszym płotem giną ludzie, bo nieposkromiony w swych żądaniach dyktator ma w nosie, czy naciśnięty guzik sprawi, że ktoś zginie, czy będzie tylko nieco hałasu. Nie dzielę ofiar na żołnierzy, kobiety czy dzieci, bo każde ludzkie życie jest równie wartościowe. Może dziś ten konflikt nie dotyka nas bezpośrednio, ale wojna hybrydowa trwa i ze zdumieniem mogliśmy zobaczyć, jak niektórzy z nas, świadomie lub nie, wspierają agresora. Jedna trzecia otaczających nas ludzi swoim działaniem wsparła najniższe instynkty, prowadzące wprost do zagrożenia życia nas wszystkich. Jak w takich warunkach nie czuć nienawiści czy żałoby?
Kłamać nie będę – podobnie jak wyraził to prezydent Wałęsa w bardzo emocjonalnym oświadczeniu, ja też uciekam na jakiś czas w emigrację wewnętrzną. Odcinam się na parę dni od angażowania w sprawy społeczne, bo brakuje mi sił na niesienie pomocy innym i równoczesne zajęcie się sobą. Jak mówią napisy w samolocie: „najpierw maseczka sobie, a potem dziecku”. Potem znowu, dzień po dniu, będę robił swoje: pomagał innym szukać równowagi. Czy czas uleczy nasze rany na duszy? Z doświadczenia życiowego wiem: nie, nie uleczy. To trzeba przepracować. W swoim życiu taki stan ducha jak dziś doświadczałem nie raz, począwszy od przegranej panów Mazowieckiego czy Kuronia, a kończąc na poprzednich wyborach prezydenckich. To naprawdę boli, gdy przegrywają ludzie, których szanujemy, identyfikujemy się z ich poglądami, wspieramy ich naszym różnorodnym zaangażowaniem.
Pamiętaj, że choć ta rysa zostanie, to jeśli dziś czujesz nienawiść do „całego świata”, do reszty Polaków, z którymi nic cię nie łączy, rozmowa z bliskimi jest najlepszym plastrem. Rozmawiaj, przepracuj ten żal i wróć do swojego rytmu. Musisz mieć siły, bo za pięć lat będzie pewna sprawa do załatwienia!
Dawne fascynacje, dzisiejsze rozczarowania
Chleb z wodą i cukrem Kiedyś, dawno temu – nie pamiętam już, czy to usłyszałem, czy przeczytałem – ktoś opowiadał o...
Krótkie rady: Jak radzić sobie ze stresem ad hoc?
10 technik obniżających poziom stresu Technika uważności – skupienie na tu i teraz – 5-4-3-2-1: Nazwij 5 rzeczy, które widzisz Nazwij 4 rzeczy,...
Czy szczeniak może zostać naszym psychoterapeutą?
Co leży u podstaw decyzji, kiedy szukamy uwagi, akceptacji może miłości? Pytanie to przyszło mi do głowy, kiedy cudowny psiak,...
O terapii i niewdzięcznych dzieciach
W ostatnim czasie kilkukrotnie trafiłam w mediach na tytuły wskazujące na to, że terapia jest szkodliwa dla więzi rodzinnych i...
Cena zmiany
Przed trzema miesiącami straciłem pracę, którą bardzo lubiłem i ceniłem. Ludzie, z którymi pracowałem dawali mi nieustannie inspirację do robienia...







